środa, 12 stycznia 2011

Pozytywnego coś, pozytywnego...

Wczoraj pierwszy raz od nie wiem jak dawna  w końcu jakaś pozytywna wiadomość! Już dawno nie pamiętam kiedy byłam zadowolona ze swojego życia...Właściwie to ciesze się, że trafiłam na blog Angeli, bo paradoksalnie ta kruszynka daje mi bardzo dużo siły i motywacji, pokazuje swoją heroiczną walką ,że trzeba doceniać to co się ma i cieszyć się każdym dniem. Dziś idziemy robić paszport naszej małej obywatelce, niechno tylko wstanie z drzemki...:D